Kryminały to literatura
rozrywkowa, zaliczamy je do wytworów kultury popularnej- po takiej
klasyfikacji można spodziewać się niezbyt ambitnych treści. Ale
czy jest ona nadal aktualna? Trudno stwierdzić. Bo przecież łatwo
się to czyta. Nie ma tam nużących, kilkuakapitowych opisów, akcja
jest wartka, często pojawiają się dobrze znane czytelnikom
schematy.
Współczesny kryminał
ewoluował jednak w dobrą stronę, oferując rozrywkę na wyższym
poziomie. Na czym polega metamorfoza? Po pierwsze na przejściu z
whodunnit do whydunnit,
czyli z powieści, której istotą jest "kto zabił?" do
takiej, w której znajdziemy nie tylko analizę psychologiczną
mordercy, ale też refleksje nad zmianami w społeczeństwie.
Kryminały zyskały dużą dozę wiarygodności. Obfitują nie tylko
w detale dotyczące samej zbrodni, ale też w szczegóły
wprowadzające czytelnika w przestrzeń wydarzeń.
Dobry
przykład to Chińczyk
Mankella, powieść zawierająca dopracowane wprowadzenie w
rzeczywistość kulturową współczesnych Chin i w problemy, przed
którymi stoi obecnie państwo (recenzja powieści niedługo pojawi
się na na blogu). Autor ma talent do obserwacji socjologicznych,
świadczą o tym przemyślenia jego sztandarowego bohatera. Kurt
Wallander (na świecie znany głównie z różnych adaptacji
powieściowego cyklu) zastanawia się nie tylko nad tym, jaki jest
ścigany przez niego przestępca, ale też nad jego motywacją. Myśli
o systemie, w którym przyszło mu pracować, o odejściu od ideałów,
w które kiedyś wierzył on i jego rówieśnicy. Analiza motywu
zbrodni to już nie tylko zbiór przesłanek typu korzyściowo-
kamuflującego, ale i czynniki społeczne.
Realizm-
oto motto podgatunku na chwilę obecną. Od tej reguły są
oczywiście wyjątki, ale przewaga logiki nad fantazją ma się
dobrze, zwłaszcza jeśli chodzi o pisarzy skandynawskich. U tej
grupy zauważalna jest także inna tendencja- zabawa z sumieniem
czytelnika. Choć najczęściej kibicujemy tym, którzy łapią
przestępców, to zdarza się, że przez większość czasu mamy
mieszane uczucia. Mistrz zbrodni w klasycznej formie już raczej nie
występuje. Jeśli jakiś przestępca jest zdeterminowany, by
doprowadzić cykl zabójstw do końca, to najczęściej ma ku temu ważny powód. Czy można winić kogoś o to, że szuka
sprawiedliwości za krzywdę, która go spotkała? Świat
współczesnego kryminału nie jest czarno biały, dominują w nim
szarości.
Aby
rozwiązać zagadkę trzeba cofnąć się do czasu, gdy powstał plan
przestępstwa. Żeby zrozumieć ów plan, trzeba pójść o wiele
dalej, czasami o kilkadziesiąt lat wstecz. Jest to kolejna metoda na
przyciągnięcie czytelnika, wykorzystywana najczęściej przez
Szwedów i Norwegów, chociaż nie mają monopolu na to zagranie.
Naprzemienne rozwijanie akcji na dwóch płaszczyznach: przeszłości
(niekiedy odległej) i teraźniejszości rzeczywiście wciąga w fabułę i gwarantuje emocje. Problemem jest wyważenie
między tempem akcji- czasami ma się ochotę przeczytać jedną
historię do końca, pomijając drugą.
No
i najważniejszy znak metamorfozy, jaką przeszła literatura
kryminalna- główny bohater. Tu również widać rosnącą przewagę
realizmu nad wyobraźnią. Nie mówię, że to źle. Całość
prezentuje się mniej pretensjonalnie, jeśli bohater (genialny
śledczy, bystry dziennikarz itp.) jest w miarę zwyczajny. Nie jest
to już geniusz, dysponujący encyklopedyczną wiedzą na wszystkie
możliwe tematy i umiejętnościami w każdej dziedzinie
przerastający ludzi, którzy zajmują się nią zawodowo. Jeśli już
wprowadzany jest taki wyjątkowy osobnik, to dobrze by było, aby
prezentował się odpowiednio ekscentrycznie. Tak jest w przypadku
Stiega Larssona i jego cyklu Millenium,
gdzie główna bohaterka jest
ucieleśnieniem życia poza nawiasem społecznym. Jest genialna, ma
fotograficzną pamięć, ale jej życie nie jest ułożone w kostkę
i zaprasowane w kant, bo tego czytelnik mógłby nie wytrzymać.
Nie
powinni jednak martwić się fani klasycznych historii kryminalnych,
w których sprawę rozwiązuje niezwykle inteligentny bohater bez
skazy na wizerunku, ci źli nie wywołują najmniejszych wątpliwości
w ocenie sytuacji, a za każdą wielką intrygą stoi tajna
organizacja o międzynarodowym zasięgu. To (oraz bogatą symbolikę)
znaleźć można u klasyków i u Dana Browna.