wtorek, 11 marca 2014

Jest sezon 2.

Postaci Hannibala Lectera nie trzeba nikomu przedstawiać. Diabelsko inteligentny psychopata, stanowiący wyzwanie dla najlepszych przedstawicieli tajnych służb. Dla wszystkich, którzy widzieli Milczenie owiec już zawsze będzie miał twarz Anthony'ego Hopkinsa. Dlatego do serialu Hannibal można podejść sceptycznie. Dobra, Mads Mikkelsen ze swoją zagadkową prezencją wydaje się intrygującym odtwórcą tytułowej roli. Ale czy jego oszczędna mimika wystarczy, by oddać to, co dzieje się w głowie doktora Lectera? Owszem, radzi sobie doskonale.
Właśnie rozpoczął się drugi sezon, wyczekiwany przez rzeszę fanów, której w ciągu sezonu pierwszego dorobiła się produkcja autorstwa Bryana Fullera. Co przyciąga widzów i nie pozwala im rozstać się z Hannibalem?
Oprócz Mikkelsena mocną stroną jest postać Willa Grahama (w tej roli Hugh Dancy, na zdjęciu poniżej), konsultanta FBI do spraw psychologicznego portretowania przestępców. Na początku Will wydawał się wyłącznie słabym tłem dla Hannibala. Niby to analityczny umysł, uosobienie logiki i koncentracji w pracy, ale w jego zachowaniu widać było dużą dozę zagubienia. Wydawał się tak cichy i chwiejny nerwowo, że budził irytację. Do czasu.
Tym, co czyni Willa ciekawym jest żywe zainteresowanie Hannibala. Dr Lecter widzi w nim w pewnym sensie siebie- jako psychiatra również zagląda w ludzkie umysły. Pokusić się można o stwierdzenie, że szuka przyjaciela, choć byłaby to najbardziej skrzywiona przyjaźń jaką można sobie wyobrazić. Różni ich wrażliwość, która doprowadzi Grahama do poważnych kłopotów, nie bez pomocy Hannibala.


Poza psychologiczną grą tych dwóch panów, uzależniająco działa także komplikująca doznania estetyczne mieszanka obrazów. W jednej chwili widzimy Lectera, ze znawstwem przygotowującego wystawną kolację dla znajomych, a w następnej resztki składników, czyli zmasakrowane zwłoki. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz