Postaci
Hannibala Lectera nie trzeba nikomu przedstawiać. Diabelsko
inteligentny psychopata, stanowiący wyzwanie dla najlepszych
przedstawicieli tajnych służb. Dla wszystkich, którzy widzieli
Milczenie owiec już zawsze
będzie miał twarz Anthony'ego Hopkinsa. Dlatego do serialu Hannibal
można podejść sceptycznie.
Dobra, Mads Mikkelsen ze swoją zagadkową prezencją wydaje się
intrygującym odtwórcą tytułowej roli. Ale czy jego oszczędna
mimika wystarczy, by oddać to, co dzieje się w głowie doktora
Lectera? Owszem, radzi sobie doskonale.
Właśnie
rozpoczął się drugi sezon, wyczekiwany przez rzeszę fanów,
której w ciągu sezonu pierwszego dorobiła się produkcja autorstwa
Bryana Fullera. Co przyciąga widzów i nie pozwala im rozstać się
z Hannibalem?
Oprócz
Mikkelsena mocną stroną jest postać Willa Grahama (w tej roli Hugh Dancy, na zdjęciu poniżej), konsultanta FBI
do spraw psychologicznego portretowania przestępców. Na początku
Will wydawał się wyłącznie słabym tłem dla Hannibala. Niby to
analityczny umysł, uosobienie logiki i koncentracji w pracy, ale w
jego zachowaniu widać było dużą dozę zagubienia. Wydawał się
tak cichy i chwiejny nerwowo, że budził irytację. Do czasu.
Tym,
co czyni Willa ciekawym jest żywe zainteresowanie Hannibala. Dr
Lecter widzi w nim w pewnym sensie siebie- jako psychiatra również
zagląda w ludzkie umysły. Pokusić się można o stwierdzenie, że
szuka przyjaciela, choć byłaby to najbardziej skrzywiona przyjaźń
jaką można sobie wyobrazić. Różni ich wrażliwość, która
doprowadzi Grahama do poważnych kłopotów, nie bez pomocy
Hannibala.
Poza
psychologiczną grą tych dwóch panów, uzależniająco działa
także komplikująca doznania estetyczne mieszanka obrazów. W jednej
chwili widzimy Lectera, ze znawstwem przygotowującego wystawną
kolację dla znajomych, a w następnej resztki składników, czyli
zmasakrowane zwłoki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz